Mój jest ten kawałek podłogi
Witajcie Kochani!!!
U nas intensywnie i pracowicie. Robimy co się da i ile się da ☺ Padam na twarz, wygląd moich rąk woła o pomstę do nieba ale co tam, bo przecież stawka jest bardzo wysoka, wiecie no nie?
Dziś na głównej tapecie moja wyczekana , moja i tylko moja ☺ukochana podłoga ☺ płytki odczekały swoje 5 minut, hmm no może ciut więcej jak 5, w czeluściach ciemnej piwnicy i kładą się grzecznie w swoje miejsca docelowe. Działamy z mężem we dwójkę, ja paćkam co się da klejem i układam, mąż " dobija " płytki i docina i tak rząd za rzędem . Po dwóch dniach pracy doszliśmy pod kuchnię, tu akurat jeszcze przed.
Moje Paradyże choć brudne prezentują się Ok, jestem na ta chwilę zadowolona.
No i mnie nie mogło oczywiście zabraknąć ☺
A co poza tym?
Łazienka na finiszu, mąż wylał posadzkę w prysznicu, jak wyschnie dokończy układanie, zostaną tylko fugi i tak z grubsza by było.
Idąc za ciosem układałam dalej swoją cegiełkę na korytarzu, wokół drzwi dokończę jak będą drzwi żeby ładnie podocinac.
Fugowanie było mega mozolne, został mi kawałek na ściance tv. Do fugowania używałam półsuchego kleju i wąziutkiej szpachelki, na drugi dzień jak klej porządnie wysechl szorowalam resztki kleju z cegły druciana szczotką.
To tak z grubsza ☺
A na następny wpis zaproszę Was z pokolorowanego poddasza ☺
Uściski, N.